piątek, 8 maja 2015

Hmm... kto powiedział, że emerytura musi być nudna?

Wiecie co moje człowieki dziś zrobiły?! Zabrały mnie na KAJAK! Oczywiście nie chciałem do niego wsiadać. Zostałem do niego włożony przez Panią. Siedziałem z tyłu z Panem, a Pani na przedzie była naszym kierowcą i decydowała o tym dokąd płyniemy. Trochę się bałem, bo wszędzie dookoła była woda, a ja NIE LUBIĘ wody. Raz łapa mi za burtę wypadła, innym razem zmoczyłem sobie ogonek... Nie zawsze mogłem usiedzieć w miejscu i przez to bujało kajakiem i wtedy Pani zaczynała krzyczeć: Daaawiiiiiiiid! Zrób coś bo utoniemy! Kajak był wtedy zatrzymywany, żeby przestał się gibać na boki i żeby przywołać mnie do porządku. Było nawet fajnie. Pływaliśmy ponad godzinę, bo wcześniej pozwolono nam popływać chwilę (długą, za długą) na próbę, żeby Państwo sprawdzili jak się będę sprawował. Gdy wyszedłem w końcu na brzeg to zacząłem szczekać i szczekać i szczekać na Panią i Pana, za to że mnie zabrali. Zostałem wygłaskany przez obsługę Portu Zwierzynieckiego na pocieszenie. Po naszym rejsie wróciliśmy spacerem przez miasto do domu. W końcu mogę sobie odpocząć.
Mam kilka zdjęć z mojego pierwszego w życiu rejsu kajakiem (i pierwszego rejsu w ogóle). Zobaczcie:

Brzeg tak daleko??!!

Mam chorobę mor... rzeczną!





Uśmiecham się, bo Pani jednak całkiem dobrze wiosłuje

Poczułem wiatr we włosach :)
O! Widzicie?? Wypatrzyłem obiad! Tam płynie (kaczka)!
Koniec wycieczki, w końcu cumujemy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz